Memory, find... Siara...
Fin de siècle XX wieku. Późne popołudnie koło spożywczaka w Jaśliskach. Zimno i ponuro, jak to zwykle w weekend. Liście z buków już nabrały kolorów, a w przestworzu wieje sakramencko, choć to nie kieleckie. Wtem wśród świstów zefiru, daje się dosłyszeć konwersację dwóch dżentelmenów:
Dżentelmen z brodą: Ej! Masz może ognia?
Dżentelmen z wąsem: Zapałki są. Próbujesz?
Dżentelmen z brodą: Całe moje życie to hazard. Odpalmy!
Parę pudełek później...
Dżentelmen z brodą: [krztusząc się] Dziękuję!
Dżentelmen z wąsem: Żaden problem. Mam nadzieję, że te oparzenia na palcach szybko znikną.
Nie było by oczywiście takich wzruszających, chwytających za serce scen, gdyby nie pewne zajścia z "biochemicznymi reaktorami" w mioceńskim morzu zalewającym Zapadlisko Przedkarpackie. 15 milionów lat po utworzeniu się owych osadów. Tak π x drzwi, gdzieś w jesieni średniowiecza, doszło do pierwszego wbicia kilofa w wapienie siarkonośne i dało to początek długiej przygodzie z polskim górnictwem siarkowym. Ruszamy zatem do Posądzy!
Mają rozmach, beztlenowce...
Posądza to niewielka miejscowość położona na wśród pagórków Płaskowyżu Proszowickiego, w zachodniej części Niecki Nidziańskiej. Wokół falują łagodne pagórki, poprzecinane smugami pól ziemniaków i tytoniu. Mimo iż jest to spory kawałek od płaskiego Zapadliska Przedkarpackiego, to strefa utworów kredy jest tu jeszcze przykryta osadami miocenu i utworami młodszymi. W końcu XIX wieku, na jednym z takich wzgórz zwanym Patrolnią (nazwa od triangułu) nad wioską Posądzą, natrafiono na złoże siarki. Co prawda pierwsze sztolnie powstały dopiero na początku I Wojny Światowej (tuż za rogiem Rosjanie grali jeszcze koncerty na Maximy i Mosiny) i nie funkcjonowały zbyt długo. To były niewątpliwie ważnym kamieniem milowym, w dziejach górnictwa siarkowego na ziemiach polskich. O którym pokrótce:
Siarkową kolebką naszych ziem, są podkrakowskie (No... Obecnie już zupełnie krakowskie) Swoszowice. Już w 1415 r. Władek Jagiełło czerpał korzyści z kopalni, którą zamknięto dopiero w 1884 roku, a siarkowe wody z tego terenu wykorzystuje się wciąż do kąpieli w miejscowym uzdrowisku. Ciut dalej na zachód, pod górnośląskim Pszowem, również eksploatowano siarkę metodą głębinową w latach 1878 - 1894. Kolejne miejsce w kalendarium zajmuje miejscowość Czarkowy koło Nowego Korczyna, gdzie uzyskiwano urobek w latach 1795 - 1918. Natomiast największe nie tylko w Polsce, ale i na świecie złoże (1/6 światowych zasobów), zostało odkryte dopiero 28 września 1953 roku w odwiercie w Mokrzyszowie (obecnie dzielnica Tarnobrzega). Złoże skoncentrowane jest w rejonie Staszów - Tarnobrzeg- Jamnica oraz koło Baszni. Obecnie ze względu na nieekonomiczność pozyskiwania siarki, zamknięto większość kopalń. Czynna jest jedynie kopalnia głębinowa w Grzybowie i otworowa (wytapianie siarki przez wtłaczanie gorącej wody pod ziemie) w miejscowości Osiek. Obydwie kopalnie są jedynymi takimi kopalniami siarki na świecie.
No i czas na kopalnię w Posądzy...
Po przegonieniu carskich dywizji spod Krakowa, CK Monarchia otworzyła Wojskową Kopalnie Siarki w Posądzy. Był rok 1915. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę działalność rozpoczęła Państwowa Kopalnia Siarki, która działała w latach 1919-1921. W sumie hawiarzy wydarli stąd około 300 ton siarki. Urobek był wytapiany w hucie zlokalizowanej w Posądzy (wytop jest prosty - siarka topi się już w 118,9
°C). Następnie rafinowana siarka wędrowała kolejką wąskotorową (w okolicy zachowały się ślady nasypu kolejowego) do Kocmyrzowa, skąd już dystrybuowano ją dalej w szeroki świat. Dla górników sytuacja w Posądzy była wymarzona. Korytarze nie wymagające odwadniania, dobra wentylacja i mocna skała nie wymagająca tylko nieznacznej inwestycji w obudowę... Nic tylko fedrować. I tym sposobem zdołano rozbudować kopalnię do ok. 1500 m sumy długości chodników. Czyli coś kalibru powiedzmy takiej Jaskini Mylnej.
 |
Plan sztolni w skali 1:2000 z zaznaczonymi szybikami i długą sztolnią upadową oraz zapadliskami. Liczby oznaczają niwelację względem otworu sztolni upadowej.
Źródło: http://www.history-of-mining.pwr.wroc.pl |
|
Na wizję lokalną wybrałem się tym razem wyjątkowo w duecie. Współkręcącym na rowerze została Aśka z Tarnowa, kompanka od orania śniegu w tatrzańskich żlebach. Plan wstępny obejmuje 134 km jazdy rowerem po zakamarkach Lasów Radłowskich i opłotkach Doliny Szreniawy. Jak to zwykle bywa, dzięki magicznej mocy rozmowy podczas jazdy trasa urosła do 153 km.
 |
Lasostrada przez Las Radłowski. |
 |
Oraz most nad Królowa Polskich Rzek. |
Samo wzgórze Patrolnia (vel Koniusza Góra) o wysokości 320 m n.p.m jest wyraźną dominantą w okolicy. Jest antykliną, której jądro zbudowane jest z kredowych gez i opok, pokrytych płaszczem utworów miocenu datowanych na torton (11,6-7,2 mln lat temu). Wapienie siarkonośne znajdują się dość blisko powierzchni i mają miąższość ok. 10 metrów. Cały teren wygląda jak przedpola Stalingradu po ostrzale armii Żukowa. Pełno tu lejów i zapadlisk, a w dwóch lejach znajdują się otwory do zachowanych korytarzy sztolni.
 |
Zapadliska porasta grąd z czosnkiem niedźwiedzim. |
 |
Jedno z dwóch zachowanych wejść do sztolni. |
 |
Po oszalowaniu nie ma już śladu. Zostały tylko otwory po obudowie. |
 |
Jedna z dwóch sal w tej części kopalni. |
Pora w końcu zająć się siarką. Siarka jest często kojarzona jako wytwór ekshalacji wulkanicznych, czy też produkt odsiarczania ropy. Natomiast mioceńska siarka z przedpola Karpat, jest pochodzenia biochemicznego, a przynajmniej tak głosi teoria i to z resztą bardzo sensowna teoria. Mianowicie anaerobowe bakterie i archeany jako organizmy chemolitoautotroficzne są w stanie redukować siarczany do siarki na zerowym stopniu utlenienia. Dzięki czemu pokłady gipsów zostały przerobione na rzeczoną siarkę rodzimą i węglan wapnia.
Ilość siarki w złożu szacuje się średnio na 10-18%, choć są obszary gdzie osiarkowanie sięga 30%. Wapień siarkonośny cechuję się porowatością, a siarka wypełnia owe luki i spękania tworząc kolorową mozaikę. W kwestii kolekcjonerskiej to myślę, że odkuwanie okazów ze ścian jest zbędne. Rumosz w spągu, zawiera wystarczająco dużo przyzwoitych okazów do sterty gruzu na półce.
 |
Gniazdo siarki rodzimej. |
 |
Gniazda mają przeważnie formę soczewek o długości ok. 5-10 cm. |
Poza siarką rodzimą, gipsami i kalcytem znajdziemy jeszcze jeden ciekawy minerał jakim jest celestyn. Celestyn, to występujący w kilku odmianach siarczan strontu (SrSO
4), który jest minerałem często towarzyszącym złożom siarki i w ogóle utworom siarczanowym. Minerał ten jest też głównym surowcem Sr w przemyśle. Możliwe jest znalezienie innych siarczanów i siarczków takich jak baryt czy piryt, ale z racji skąpej ilości czasu skupiłem się w zasadzie na ogólnym przeglądzie sztolni.
 |
Szczotki krystaliczne celestynu. |
W pierwszej salce uwidoczniony jest też strop złoża. Wapienie siarkonośne przechodzą w przeplataną mozaikę przewarstwień białych gipsów i ciemniejszych iłów i margli. mozaika przechodzi wyżej w czwartorzędowe lessy. Jest to zapis stopniowego ochłodzenia klimatu w końcu miocenu i stopniowego zaniku serii ewaporatowej zastępowanej przez serie ilaste.
 |
Gdybym miał w przedszkolu narysować akwarelkami Bitwę pod Grunwaldem, to
pewnie wyszło by coś na pokrój takiego pejzażyku. |
 |
Pora jeszcze wyzbierać kilka... No dobra kilkanaście okazów ze spągu. |
 |
Po wyjściu zażywam jeszcze speleocyklingu... Dyscyplina wciąż się rozwija. |
 |
Krajobraz Płaskowyżu Proszowickiego. Po lewej zalesiony czubek Patrolni. |
No i koniec wydobycia i cały misterny plan...
Kopalnia siarki w Posądzy to niewątpliwie jedna z fajniejszych lokalizacji geologicznych w Małopolsce. Szczypta dla speleologów, szczypta dla mineralogów, szczypta dla historyków, szczypta dla... Amatorów hazardu własnym żywotem.
To truizm, ale z uwagi na długi czas nieużytkowania kopalni liczącej w chwili pisania tego tekstu 101 lat, nie należy ona do najbardziej bezpiecznych miejsc na naszym globie. Ogólne oszacowanie ryzyka jest trudne. Świeżych zawałów i obrywów nie spostrzegłem, ale fakt przejścia przez wstępny korytarz w niezbyt wytrzymałych iłach i marglach, oraz stare zapadliska w pobliżu nie napawają dobrymi myślami. Poza tym szkopułem, wizyta w sztolni to sama radość...
 |
Udomowione okazy które wylądują na półce... |
Na sam koniec miałem, nazwijmy to niespodziankę. W drodze powrotnej, koło Koszyc pojawiło się dziwne skrzypienie dochodzące z okolic supportu. Układ chodził płynnie wiec pomyślałem - ech... Pewnie łożysko w pedałach się wytarło. Pomyliłem się tylko w połowie, bo owszem łożysko się wytarło, ale w samym supporcie. Tuż za Lasem Radłowskim support się zatarł, a z roweru zrobiła się hulajnoga... Bardzo późno dobiłem do mety. Choć mogło być jeszcze później, gdyby nie odsiecz Aśki i jej Opla Astry w Mościcach. To by było na tyle. Siara i wszystko jasne...
Dobra robota, naprawdę ciekawe.
OdpowiedzUsuńDzięki :D W poczekalni mam jeszcze 4 artykuły, ale wciąż zbieram materiały i mozolnie obrabiam kredowe skamieniałości z Beskidu Wyspowego. Przydało by się do tego porządne dłutko, ale zlepieniec to nie żelbet. Jakoś idzie...
OdpowiedzUsuńZatrzeć maszynkę... nie lada wyczyn, ale zdarzyć się może, zwłaszcza w bardziej precyzyjnych budynkach, bo w tych najtańszych to prędzej się rozsypie niż zatrzeć, ale na rozsypanym da się jechać , tyle że z jazgotem.
OdpowiedzUsuńLokacji nie znałem, ale jestem pod wrażeniem!!! Pewnie się wybiorę. Teraz przynajmniej będę wiedział co tam jest.
Support był najtańszy... Problem nie do końca leży w cenie, a w konstrukcji supportu (te droższe nie są dużo trwalsze). Projektanci systemu hollowtech skutecznie zredukowali wagę i równie skutecznie zredukowali wytrzymałość systemu, bo łożyska mają kiepską izolację od otoczenia. Co do lokalizacji, to naprawdę polecam. Posądza to jedna z fajniejszych miejscówek geologicznych w jakich byłem.
OdpowiedzUsuńGeneralnie na wyprawach rowerowych, to ja robię za mechanika dla całej ekipy, stąd zdziwienie taką awarią.
UsuńMasz może namiary GPS na wejścia do sztolni, bo terenu nie znam i mogę nie znaleźć.
Pozdro.
Ja tam się nie dziwię. Gdybym jeździł samymi asfaltami to support by pewnie posłużył dłużej, ale swojego Authora bez pardonu targam po błotach, a na ramie podczas zjazdów w górskim terenie latające kamole grają całe symfonie. Nie ma ze mną łatwego życia, ale to w końcu rower górski, a nie eksponat na wystawie :) Łożysko w supporcie hollowtech jak już wcześniej wspomniałem jest gorzej uszczelnione niż w starszych kwadraciakach czy octalinkach (choć mogli to zrobić nieco lepiej, ale to temat na długą dyskusję). Taki wyszedł kompromis pomiędzy wagą a wytrzymałością. Trudno... Co do lokalizacji, to w pasku nawigacyjnym bloga jest zakładka "mapa lokalizacji". Tam znaczę wszystkie miejscówki. Już niebawem do zestawu dojdzie kolejna :) klecę właśnie kolejny artykuł.
Usuńoki - myślę ze będę w stanie trafić ;-)
UsuńRower całkiem niezły.
Miałem na myśli jako te najtańsze rozwiązania oparte na koronkach, tych praktycznie nie sposób zatrzeć, a jak się rozsypią to wystarczy mieć na podorędziu dwie dodatkowe kulki i poskładać na towocie lub... maśle. Spokojnie można na czymś takim przekręcić jeszcze kilkaset kilometrów. rzecz jasna bez komfortu.
Natomiast wymiana łożysk tocznych w warunkach polowych praktycznie nie wchodzi w grę bez wozu technicznego.
Ps. ja na swoim pokonywałem nawet zalane wiadukty, do głębokości znacznie powyżej siodełka. Ale potem była rozbiórka, suszenie i konserwacja.