KARPACKA KUCHENKA GAZOWA
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSOtZFuWkL_NsNY_orEKk5zUqH7hVLguCFNMLo0RO69xbjkv24nyRRo1nj0htuVZUXm_eQyUd1ge-bxYazduzCUvN_1yDnjfmYNaa6bAne5UAzadkLbHD-KhTAN8y2c1iMM_-f1hggn2s/s16000/IMGP0213.jpg)
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie, myślał by kto że rodem z fliszu... Być może znajdą się tacy czytelnicy, co używali onegdaj blaszanych kuchenek benzynowych "Prymus" importowanych do Polski z terenów położonych gdzieś tam hen za Bugiem. Był to fajny jak na tamte czasy szpej, bo szybkie zagotowanie wody podczas górskiej wędrówki było naprawdę cenne. Niestety sam zestaw swoje ważył i jak później wyniosłem z autopsji, nie był to jednak gadżet "gniotsja nie łamiotsja". Pewnego razu gdy gotowałem sobie kolację w Górach Marmaroskich u podnóża Pietrosula Budyjowskiego, doszło do zdarzenia nieporządnego czyli rozszczelnienia instalacji. W efekcie kuchenka hajcowała się nieco mocniej niż zwykle, zwęglając nadzwyczaj dokładnie całą kaszę i osmalając garnek... Cóż, bywa i tak. Można by sprawę załatwić bezpieczniej, gdybym tylko gotował na gazie. I to na takim gazie nie płynącym z kartusza, tylko bezpośrednio z gruntu. Poprzednie zdanie nie jest bynajmniej